Ciemna strona światła

„Są dwie rzeczy, które napełniają duszę podziwem i czcią, niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie” – pisał Immanuel Kant. Trzy wieki później pierwszy warunek staje się coraz trudniejszy do spełnienia na skutek zanieczyszczenia światłem. Dlaczego coraz rzadziej widzimy gwiazdy?

Gdyby spojrzeć na ziemię z lotu ptaka nocą, nie zobaczymy ciemności. Będą różne skupiska świateł. Łuny nad miastami, czerwono-białe wstęgi dróg, wiele mniejszych jaśniejących punktów. Gdyby z kolei z ziemi spojrzeć na nocne niebo, coraz trudniej dojrzeć na nim gwiazdy. Nie zniknęły, świecą jak dawniej, ale w dostrzeżeniu ich coraz bardziej przeszkadza nam światło emitowane na ziemi.

Jak wynika z obserwacji zebranych w latach 2011-2022 w ramach projektu Globe at Night, co roku niebo robi się jaśniejsze o 9,6 proc. Urodzone w tym roku dzieci w dniu swoich 18. urodzin zobaczą o ponad połowę mniej gwiazd niż teraz. Już dziś Drogi Mlecznej nie może zobaczyć 30 proc. mieszkańców świata i aż 80 proc. Amerykanów. Rosnącą jasność naszej planety potwierdzają również dane, które zbierają krążące nad nią satelity – z nich z kolei wynika, że co roku wzrasta ona o 2 proc.

Dlatego problem zanieczyszczenia światłem robi się coraz bardziej palący. Bo chodzi w nim nie tylko o możliwość prowadzenia obserwacji astronomicznych. Chodzi o zdrowie ludzi, zachowanie ekosystemów, zużycie energii.

Kto nie może spać

Światło jest nam potrzebne do życia. Przez tysiąclecia człowiek korzystał tylko z dwóch jego źródeł – słońca i ognia. Lampę gazową po raz pierwszy zastosowano w 1792 roku, a w 1853 roku Ignacy Łukasiewicz skonstruował lampę naftową. Na pojawienie się żarówki ludzkość musiała czekać do 1879 roku. Ale gdy się doczekała, świat rozbłysnął.

Sztuczne światło wydłuża nam dzień i pozwala funkcjonować również w nocy. Dzięki niemu po zmroku orientujemy się w przestrzeni i czujemy się w niej bezpieczniej. Iluminacje służą nam do ozdoby i do wydobywania tego, co piękne (np. w architekturze). Tylko że coraz bardziej przekonujemy się, że ma to swoją ciemną stronę.

Światło zaburza produkcję melatoniny, hormonu regulującego nasz rytm dobowy i powodującego, że zasypiamy. Wydziela się on po zapadnięciu zmroku, obniżając stopniowo ciśnienie krwi, poziom glukozy i temperaturę ciała. Melatonina zwiększa naszą odporność, ma właściwości przeciwutleniające, obniża poziom cholesterolu. Jej produkcję najbardziej hamuje niebieskie światło emitowane przez diody LED czy ekrany.

Naukowcy ostrzegają, że ekspozycja na światło podczas snu może negatywnie wpływać na nasz metabolizm i powodować insulinoodporność. Trwające wiele lat badanie przeprowadzone przez naukowców z Harvard T.H. Chan School of Public Health wykazało, że u kobiet w wieku przedmenopauzalnym i palących papierosy (nawet w przeszłości), a mieszkających w obszarach lepiej oświetlonych, wzrosło ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeszcze większe było u kobiet pracujących na nocną zmianę.

Zagubione żółwie

Zanieczyszczenie światłem ma negatywny wpływ na wiele gatunków zwierząt, zwłaszcza tych, które używają światła księżyca do orientacji w przestrzeni albo po prostu prowadzą nocny tryb życia.

Żółwie morskie składają jaja na plażach. Samice robią to w nocy, wybierając ciemne miejsca. A tych jest coraz mniej, bo jeśli plaża – to ludzie, a jeśli ludzie – to światło. Dlatego czasem żółwice nie mają gdzie złożyć jaj. Z kolei młode żółwiki muszą z plaży pomaszerować do morza, kierując się światłem gwiazd i księżyca odbijającym się w wodzie. Konkurencyjne oświetlenie sprawia, że tracą one orientację, stając się łupem dla drapieżników lub umierając z wycieńczenia. Również ich matki mają podobny problem z dotarciem na plażę lub z powrotem do wody.

Księżyca i gwiazd do nawigacji używa również wiele gatunków ptaków. Sztuczne światło je dezorientuje i może być dla nich pułapką. Wpadają w tzw. „studnię światła”, z której nie mogą się wydostać (bo poza nią nic nie widzą). Lampa to także śmiertelne niebezpieczeństwo dla owadów, nie bez powodu mówi się: lecieć jak ćmy do ognia.

Sztuczne światło wydłuża dzień, a więc i czas aktywności drapieżników. Tzw. „nisza ekologiczna nocnego światła” nie przynosi jednak korzyści ich ofiarom i zaburza działanie ekosystemu. Są gatunki zwierząt, u których czas największego żerowania przypada na nów księżyca. Gdy w sztuczny sposób zapewniamy im ciągle oświetlenie, takie jak w księżycowej pełni, tracą one możliwość zaspokojenia głodu.

Przykłady te można mnożyć, bowiem utrwalony przez tysiąclecia dobowy rytm zwierząt został zakłócony przez człowieka i jego sztuczne światło.

Zacznij ściemniać

Nie chodzi o to, by wyłączyć oświetlenie, ale o to, by projektować je z głową i regulować jego natężenie w zależności od zapotrzebowania. Latarnie uliczne wcale nie muszą oświetlać nieba, byśmy w nocy czuli się bezpiecznie. Jak wyliczyło International Dark Sky Association (IDA), w Stanach Zjednoczonych marnuje się co najmniej 35 proc. światła używanego na zewnątrz. To niepotrzebne koszty (równowartość 3 mld dolarów rocznie) i zużycie prądu (co skutkuje 21 mln ton niepotrzebnej emisji dwutlenku węgla).

Odpowiednie oświetlenie pozwala zaoszczędzić do 40 proc. kosztów energii. Odpowiednie, czyli jakie? Weźmy dla przykładu uliczną lampę w kulistej obudowie. W górę kieruje ona aż 60 proc światła, a jedynie 40 proc. w dół. Jeśli zasłonić górną połowę tej kuli, w dół będzie padać już 80 proc. światła (20 proc. rozproszy się na boki). A jeśli usuniemy dolną półkulę i zostawimy lampę w kształcie grzybka, 100 proc. światła skierowane będzie ku dołowi. Taka lampa zapewni najlepsze oświetlenie drogi czy chodnika, nie zanieczyści nieba światłem i nie będzie oślepiać ludzi (ani np. świecić przez okno do mieszkania).

Świecenie z góry w dół, zastąpienie klosza płaską hartowaną szybą (klosz rozprasza światło), stosowanie czujników ruchu – to podstawowe zasady, jakimi warto się kierować, wybierając oświetlenie zewnętrzne. Czujniki ruchu mogą być stosowane również na szerszą skalę, np. na chodnikach czy drogach rowerowych, gdzie mocniejsze światło towarzyszy pieszemu lub rowerzyście.

Połowa skarg i próśb o interwencję zgłaszanych w programie Ciemne Niebo w Polsce dotyczyła iluminacji budynków. Przeważnie służą do tego halogenowe lampy umieszczone w ziemi, które oprócz budowli oświetlają też niebo nad nią i jej otoczenie. Prawidłowo zamontowany naświetlacz powinien mieć osłonę ograniczającą strumień światła, tak by było ono skierowane wyłącznie na budynek.

Przykłady prawidłowego oświetlenia dróg, terenów przydomowych, sportowych czy przemysłowych można znaleźć tutaj.

Coraz większą popularność zyskuje oświetlenie typu LED – zużywa mniej energii, jest więc tańsze i bardziej ekologiczne. Problem w tym, że ma wysoką temperaturę barwową, czyli w swoim widmie zawiera dużo światła niebieskiego. Tak, to ono hamuje produkcję melatoniny i najbardziej rozjaśnia niebo w nocy. International Dark Sky Association zaleca, by na dworze wykorzystywać najlepiej ciepłe światło o temperaturze barwowej nieprzekraczającej 3000 Kelwinów.

Czarne niebo nocą

Czyżby spoglądanie w gwiazdy i romantyczne spacery w blasku księżyca miały odejść w niepamięć? Wszak na terenie Unii Europejskiej wszyscy mamy nad głowami niebo mniej lub bardziej zanieczyszczone światłem (w skali globu ciemne niebo nad głową ma tylko 8 proc. populacji).

Wolne od sztucznych świateł niebo staje się wartością, dlatego w różnych miejscach świata tworzy się „rezerwaty ciemności”, działające podobnie jak rezerwaty przyrody. Pierwszy powstał w 1993 roku w Stanach Zjednoczonych (Lake Hudson State Recreation Area’s Dark Sky Preserve).

W Polsce są dwa takie miejsca. Izerski Park Ciemnego Nieba działa od 2009 roku i leży na terenie Polski i Czech. Zajmuje obszar 7,5 tys. ha, słabo zaludniony, górami osłonięty od świateł pobliskich miejscowości. W nocy można się tu doliczyć 800 gwiazd.

Zdecydowanie większy jest Park Gwiezdnego Nieba Bieszczady. Zajmuje on 113,8 tys. ha i jest drugim co do wielkości takim rezerwatem w Europie. Jak czytamy na jego stronie internetowej: „Gdy znajdziecie się w nocy, w miejscu o dzikiej, nieskażonej przyrodzie, daleko od świateł cywilizacji, zobaczycie, że straciliśmy kontakt z czymś podstawowym. Czymś pierwotnym. Zapomnieliśmy, co dla nas znaczy nocne niebo, które ma nam przypominać że poza naszą planetą istnieje coś, co nas przerasta. Straciliśmy w naszym świecie ten magiczny składnik życia, jakim jest rozgwieżdżone niebo, dlatego, że podobnego nieba nad nami już nie ma”.